Zimowy Narodowy, czyli o największym lodowisku w Polsce

Wszystko o łyżwiarstwie / all about skating

Moderatorzy: MirekCz, null, PeterCave

GiS
Pięciokółkowiec 84mm
Posty: 202
Rejestracja: ndz maja 13, 2012 6:30
Moje rolki: Twister/Solo PB/Vapor X70
Jeżdżę od: 0- 0-2009

Zimowy Narodowy, czyli o największym lodowisku w Polsce

Post autor: GiS » czw listopada 13, 2014 1:50

Cześć!
Ponieważ poszerzyłem ostatnio swoją bazę doświadczeń o kolejne lodowisko postanowiłem skreślić kilka słów w temacie. Jeżeli jesteś ciekaw szeroko reklamowanego lodowiska na Narodowym zapraszam do lektury:)

Stadion Narodowy w Warszawie już w zeszłym roku otworzył swoją płytę dla łyżwiarzy ze stolicy i nie tylko, przechwalając się sloganami zaczynanymi od "naj-". Osobiście nie miałem okazji przetestować, jednak już moje wstępne sceptyczne nastawienie zostało tylko pogłębione relacjami znajomych o dzikich tłumach, fatalnej jakości lodu, biletach wykupionych na całe lata świetlne do przodu, a czarę goryczy przelał "wypadek z solą".
Gdy usłyszałem w tym roku, że SN planuje powtórkę z rozrywki, również podszedłem do tematu z rezerwą, ale postanowiłem się zainteresować co by się zwykłą ignorancją lub uprzedzeniami nie wykazać:). O wynikach niżej:

1. Pierwsze spotkanie.
Na wstępie wygooglałem stronę stadionu, gdzie wisiała spora garść informacji i sloganów tj.
-największe miasteczko lodowe w tej części Europy,
-trzy lodowiska o łącznej powierzchni prawie 5k m^2,
-disco lodowisko, czyli dyskoteka na lodzie,
-ice bistro
-górka lodowa.
O ile przez dwa ostatnie tylko przefrunąłem wzrokiem o tyle reszta wydała się obiecująca i zainteresowała mnie tematem. Wgryzłem się więc w lekturę.
Strona przejrzysta zawierająca czytelne FAQ oraz wszystkie potrzebne informacje. Przy jej pomocy dokonałem też rezerwacji biletów.
Procedura prosta, łatwa i przyjemna. Pierwszym podejście zajęło mi to wszystkiego może z 5 minut, ale to dlatego, że czytałem dokładnie co mi komputer przed oczyma wyświetla. Kolejny raz zaznajomionej osoby powinno się zamknąć w może minucie lub dwóch, więc można to zrobić w zasadzie w przelocie.

Sama możliwość rezerwacji to w mojej opinii bardzo przyjemna rzecz, bo nie trzeba liczyć się z ryzykiem stania w kilometrowych kolejkach przy różnych okazjach. Warte dodania jest też, że bilety są nam wysyłane na podany adres e-mail, w formie .pdf, jednak nie trzeba ich drukować (choć można). Przed wejściem wystarczy je okazać na ekranie telefonu komórkowego. Mała rzecz, a cieszy.

2. Na miejscu.
Bilety zarezerwowane, wiec w samochód i do stolicy. Sam stadion nie jest mi obcy, gdyż zdarza mi się tam regularnie wpadać na rolki.
I tu nastąpiła pierwsza niemiła niespodzianka. Okazało się, że moja stała (do tej pory darmowa) miejscówka postojowa na czas trwania akcji została wciągnięta do strefy płatnego parkowania. 10pln za wjazd. Z tego co się zorientowałem najbliższe niepłatne miejsce do parkowania to jakieś 15 minut piechotką.

Nie było wyboru, postojowe zapłacone, więc łyżwy w garść i do wejścia. Droga od parkingu jest czytelnie oznakowana, więc nawet jeżeli ktoś nigdy na stadionie nie był nie powinien mieć problemu z trafieniem.
W środku byłem pierwszy raz, więc też nie wiedziałem co i jak, jednak szybciej niż znaki informacyjne znalazłem obsługę, która jasno i klarownie wszystko wytłumaczyła.

I tu poświęcę osobny akapit dla obsługi całego obiektu.
Nie wiem czy wynikało to z tego, że byłem tam dzień po otwarciu, czy tak będzie cały sezon, ale obsługa jest... świetna:)
Wszyscy, z którymi rozmawiałem, byli bardzo mili, kulturalni, uśmiechnięci i pomocni. A co najważniejsze kompetentni. Nie ważne, czy zagadałem do ochrony, obsługi szatni, stewardów na płycie, czy porządkowych na lodzie otrzymywałem potrzebne mi informacje. Duży plus.

3. Ślizgawka
Coś na temat samej ślizgawki. Bilety umożliwiają nam wejście do strefy nazwijmy to płatnej, czyli w praktyce do całego "lodowego miasteczka". Na ile udało mi się ustalić w tym obszarze na pojedynczym bilecie możemy przebywać przez cały czas w godzinach otwarcia niezależnie, na który ślizg wykupiliśmy bilety.
Co do samego podziału ślizgawek to pojedyncza tura trwa 75 i jest rozpisana wg. konkretnego harmonogramu z przerwami technicznymi. Bilet kupujemy na konkretną turę i po zakupie nie mam możliwości zmiany.
Polityka ogólnie bardzo przyjemna, gdyż choć płacimy teoretycznie za 75minut jazdy to nikt nas nie popędza w kwestii przygotowania się do niej, więc rodzice z piątką dzieci będą mogli przyjść odpowiednio wcześnie i spokojnie wszystko sobie ogarnąć.

4. Strona techniczna
Kasa:
Tak jak pisałem wyżej, bilety rezerwowałem przez internet, więc nie wiem jak działa kasa na miejscu. Wszystko co mogę napisać to, że w niedzielne popołudnie nie było prawie żadnej kolejki.
Jednak należy pamiętać, że liczba biletów na daną ślizgawkę jest ograniczona, a pierwszeństwo mają rezerwacje internetowe, wiec istnieje ryzyko, że cała pula zostanie wyprzedana i z kasy odejdziemy z niczym.
Wypożyczalnia:
Nie jestem też w stanie zbyt wiele powiedzieć na temat wypożyczalni łyżew, gdyż posiadam własny sprzęt, jednak wyglądała ona na bardzo dostatnio wyposażoną (zarówno w łyżwy jak i inne akcesoria dla początkujących).Z moich obserwacji jednak osoby jeżdżące na stadionowych łyżwach zdawały się nie narzekać za bardzo, więc myślę, że ten aspekt został przygotowany solidnie.
Szatnia:
Szatnia jest płatna. 2pln za jeden numerek, na którym można pozostawić do trzech rzeczy. Natomiast nie jest obowiązkowa i nie przyjmuje butów. Te należy pozostawić na specjalnych szafkach zlokalizowanych przy lodowiskach, które są niezamykane, ale i bezpłatne.
Ostrzenie łyżew/Nauka jazdy:
Mogę napisać tyle, że jest taka możliwość. Nie testowałem - nie wypowiem się.

5. Lodowe miasteczko, czyli lodowisko właściwe
Muszę przyznać, że choć miałem okazję pośmigać na rolkach po płycie stadionu wraz z NS, więc niejako widok z perspektywy "murawy" nie był mi obcy, to to co ukazało się moim oczom po wyjściu z szatni zrobiło wrażenie.
Nie będę się tu rozpisywał na temat podrygów mojego słowiańskiego serca:) Warto się przekonać na własnej skórze.

Dalej. Dokonując zakupu biletów musimy się z góry zdecydować gdzie chcemy pośmigać. Lodowisko A jest pojedynczym, ale za to największym obiektem. Lodowisko B to tak naprawdę dwa osobne lodowiska połączone lodowym chodnikiem, o łącznej powierzchni przekraczającej to pierwsze. Ponieważ wszyscy wiedzą jak wygląda zwykła tafla mój wybór padł na wariant B, podyktowany ciekawością połączonych obiektów.
Nie byłem chyba w tym rozumowaniu odosobniony, bo w moim mniemaniu lodowisko B cieszyło się zdecydowanie większą popularnością. Wszak, zawsze to miłe urozmaicenie nudnego kręcenia się w kółko:)

Jeżeli chodzi o sam ślizg, na który wykupiłem bilet to zaczął się punktualnie o czasie. Za jakość lodu daję 5- na 5. Praktycznie nie było się do czego przyczepić.
Ważną informacją jest to, że przed wejściem na taflę czekała mnie druga kontrola biletów, więc należy pamiętać by mieć przy sobie wersję papierową lub telefon. Ja na lód wchodzę zawsze bez komórki, którą zapobiegawczo pozostawiłem w szatni, więc musiałem zrobić szybki sprint w te i na zad:)

Górka lodowa:
Kolejną atrakcją jest górka lodowa o dwóch stopniach trudności. Nie próbowałem i szczerze powiem, że w moim odczuciu to prawdopodobnie zapewni ona podobne emocję co szus na sankach z górki w parku (zjeżdża się na pontonach), jednak samo jej widok na środku płyty robi niebagatelne wrażenie, więc jeżeli ktoś wybiera się z pociechą to należy się uzbroić w zaskórniaki, bo wątpię by brzdąc odpuścił:) Z resztą głównymi użytkownikami były właśnie dzieci w wieku szkolnym.
Ice bistro:
Barek umieszczony jest pod namiotem i ma podobno przy mrozach zapewniać wyższą temperaturę, niż ta panująca na płycie (a z FAQ można się dowiedzieć, że stadion nie jest obiektem zamkniętym, wiec będzie ona oscylować w okolicach raptem kilku stopni więcej, niż na zewnątrz), co może być sposobem na ogrzanie się. Nie wiem co jest dostępne, ani jak prezentuje się cennik, bo z natury unikam takich miejsc, ale rzutem oka z zewnątrz wygląda to naprawdę fajnie i na wysoki połysk:)

6. Zaplecze techniczne
Jeżeli chodzi o zabezpieczenie techniczne to byłem pod dużym wrażeniem. Po pierwsze wszędzie rozstawionych jest sporo ławeczek, więc można się przebrać bezpośrednio przy lodzie, jeżeli ktoś ma problem z poruszaniem się w w łyżwach.A w drugą stronę, cały obszar od szatni i wypożyczalni łyżew, aż po lodowiska wyłożony jest gumowymi matami, więc spokojnie można się tam cały czas poruszać w łyżwach.
Na samej płycie stadionu kręci się wielu stewardów, którzy chętnie pomagają i służą informacją.
Ponadto na lodowiskach poruszają się też porządkowi w łyżwach (po dwóch na dużych obiektach i jeden na małym) oraz poza płytą czekają w pogotowiu ratownicy medyczni wraz ze sprzętem.
Pod tym kątem sanitarno-medyczno-wszelakim było to najlepiej zabezpieczone lodowisko na jakim byłem.

Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to wysokość band okalających lodowiska. Jak dla mnie są one za niskie, żeby skutecznie można się było na nich zatrzymać nie lądując po drugiej stronie (sięgają mi do połowy uda, kiedy stoję w łyżwach, może ciut wyżej), ale może to wynika z przyzwyczajenia do band hokejowych.

7. Zaplecze muzyczne
Kolejny plus. System nagłośnienia jest po prostu dobry. Pierwsze lodowisko, na którym byłem gdzie muzyka nie była jedynie irytującym szumem w tle, a faktycznie dobrze słyszalnym uprzyjemniaczem czasu. Dodatkowo przez cały czas podawane są dobrze słyszalne komunikaty dla uczestników ślizgawek i nie tylko. O początku, końcu tury, zmianie kierunku jazdy itp. itd.

Bardzo ciekawą rzeczą wpływającą na atmosferę miejsca są światła i światełka znane z klubów i dyskotek pałętające się po lodzie i nadające rumieńców całemu zagadnieniu. Jednak nie powinno to dziwić biorąc pod uwagę, że w planie ślizgawek przewidziane są dyskoteki na lodzie w klubowym stylu. Przyznam się tu bez bicia, że nie jestem specjalnym fanem clubbingu, ale połączenie tego z łyżwami bardzo mocno kusi:)

8. Podsumowanie
Cały ten tekst popełniłem, gdyż jestem pod bardzo pozytywnym wrażeniem lodowiska w ramach akcji Zimowy Narodowy. Bardzo przyjemna inicjatywa, w ciekawym kierunku rozwijająca sferę kulturalno-towarzyską stolicy.
Nie ma co ukrywać, że Narodowy (choćby przez swoją cenę) nie jest miejscem, gdzie będą zaglądać na codzienne treningi zapaleni łyżwiarze (ja w swoim znoszonym, treningowym dresie wyróżniałem się z tłumu). Jest za to fantastycznym pomysłem na ciekawe spędzenie wieczoru ze znajomymi, oryginalną randkę z dziewczyną (zresztą pary stanowiły trzon wszystkich uczestników na mojej turze), czy sportowo-rekreacyjne popołudnie dla całej rodziny.
Jeżeli ktoś się waha nad tym, czy warto to odpowiadam: Warto choć raz, dla samej atmosfery jaką tworzy to miejsce, odróżniającej czas spędzony na Narodowym od codziennej ślizgawki:)
Pozdrawiam!
GiS

ps. nie, nie jest to artykuł sponsorowany:) Łyżwy są moją pasją i miłością, której i dla której sporo poświęcam, a wycieczka na narodowy, choć zasiała spustoszenie w portfelu pozostawiła bardzo pozytywne wrażenie i zupełnie różne doświadczenie od tego co znałem do tej pory:) Myślę, że by być obiektywnym, należy mój zachwyt nieco podzielić, gdyż będąc pod wpływem magii płynącej z filmów łyżwiarskich z całego świata od jakiegoś czasu szukałem takiego miejsca, a narodowy idealnie wpasował się w moje oczekiwania;]

ODPOWIEDZ

Wróć do „Łyżwiarstwo / skating”