Wszystko o tętnie i pracy serca
Moderatorzy: MirekCz, null, PeterCave
- kajman
- Szybszy niż Chuck Norris na 4x100mm
- Posty: 594
- Rejestracja: wt kwietnia 18, 2006 3:00
- Jeżdżę od: 02 sty 2010
- Lokalizacja: Warszawa-Wawer
Ja na razie łapię fazę rozdrażnienia (to już 4 dzień). Od jutra zaczynam.
Zobaczycie rosnący dystans na moim "liczniku" w stopce .
Z tym biegiem to jest tak, że zrezygnowałem z niego na rzecz rolek.
W zeszłym roku doznałem kontuzji, poszło mi chyba jakieś ścięgno w okolicy miednicy (dziwne) i przez ok 3 mies. nie mogłem biegać. Stąd zrodził się u mnie pomysł na jazdę na rolkach - ze względu na mniejsze (jak mi się wydaje) obciążenie i zużycie stawów.
Zobaczycie rosnący dystans na moim "liczniku" w stopce .
Z tym biegiem to jest tak, że zrezygnowałem z niego na rzecz rolek.
W zeszłym roku doznałem kontuzji, poszło mi chyba jakieś ścięgno w okolicy miednicy (dziwne) i przez ok 3 mies. nie mogłem biegać. Stąd zrodził się u mnie pomysł na jazdę na rolkach - ze względu na mniejsze (jak mi się wydaje) obciążenie i zużycie stawów.
- PawelS
- Pięciokółkowiec 80mm
- Posty: 165
- Rejestracja: pt maja 13, 2005 9:17
- Jeżdżę od: 02 sty 2010
- Lokalizacja: Warszawa
A z tym to akurat jest różnie. Ja w zeszłym roku ostro trenując do maratonu na jakieś trzy tygodnie przed startem złapałem paskudną kontuzję, zapalenie rozcięgna podeszwowego. Popularnie nazywa się to ostrogą piętową i polega na ostrym bólu w okolicy pięty lub podeszwy stopy. Byłem przekonany, że po prostu przegiąłem z bieganiem po asfalcie w butach startowych, które dają zbyt małą amortyzację. Odpuściłem sobie więc bieganie i ostro trenowałem tylko na rolkach, bo na rolkach nie bolało. Zaliczyłem maraton, a potem ciągnęło mi sie to cholerstwo przez ponad pół roku. Nawet na nartach biegowych bolało, szczególnie przy kroku klasycznym. Ostatecznie przeszło, jak zacząłem regularnie biegać na wiosnę! W tym czasie jeździłem też na rolkach terenowych i wszystko już było w porządku, tak myślałem. Bardzo się zdziwiłem, gdy po paru dłuższych treningach na rolkach szybkich zacząłem ponownie odczuwać dolegliwości, ale przy bieganiu! Poszperałem w sieci i szybko znalazłem, że moja kontuzja nie była spowodowana przez bieganie tylko przez rolki! Coś takiego do głowy by mi nie przyszło, ale okazało się, że najczęstsza przyczyna tego urazu to zbyt mocne sznurowanie rolek i jazda po nierównym podłożu, czyli mikrourazy. Teraz rozumiem dlaczego na rolkach terenowych było wszystko w porządku, po prostu znacznie lepsza amortyzacja.
- WFH
- Prześcignął Chuck`a...
- Posty: 2994
- Rejestracja: pt marca 25, 2005 11:57
- Moje rolki: Cavalli
- Jeżdżę od: 01 cze 1995
- Lokalizacja: STO(L)ICA
- Kontakt:
Na kolonie na pewno jeszcze pojade, na najbliższe już niedługo - po maratonie w Gdańsku.kajman pisze:WFH - to pewno już więcej na kolonie nie pojedziesz. Nie podobało Ci się . A możesz opisać jak tam treningi wyglądały? Co trenowaliście i w jakim "reżimie"
Treningi mniej-więcej: rano rolki, po południu rower, do tego co ok 3 dni siłownia. Na rolkach bardzo różne treningi, ale większość to treningi tlenowe(mi najbardziej potrzebne ), rower po 40-60km zazwyczaj spokojnej jazdy( chociaż zdarzały się i wyścigi ). Na siłowni ogólnorozwojówka + przysiady z obciążeniem( ja akurat nie robiłem bo nie moge). No i oczywiście 22 godzina spać i kolejny dzień...
Tak w skrócie.
- kajman
- Szybszy niż Chuck Norris na 4x100mm
- Posty: 594
- Rejestracja: wt kwietnia 18, 2006 3:00
- Jeżdżę od: 02 sty 2010
- Lokalizacja: Warszawa-Wawer
Plan głupi na maksa - ostrzeżenie, ku przestrodze !!!!
Ja sobie dzień przed maratonem Solidarności, wieczorkiem zafundowałem godzinny trening na rowerku stacjonarnym (przez 5 poprzednich dni nie robiłem nic oprócz jedzenia ryb i picia piwa). Poniosło mnie jak zwykle i dałem "czadu". Nie wiem ile przejechałem, bo "komputerek" rowerowy nie działał, miałem tylko swój pulsometr.
Straciłem chyba ze 2 litry wody.
Średni puls 165, maksymalny 188 !!!! Wrzuciłem sobie chyba za duże obciążenie, bo po zejściu nogi się pode mną uginały.
Oczywiście po "treningu" wypiłem 3 l. wody mineralnej.
Efekt:
nie mogłem zasnąć, serce mi wariowało, rano czułem się jakbym poprzedniego dnia nieźle balował.
Nie róbcie tak...
Ja sobie dzień przed maratonem Solidarności, wieczorkiem zafundowałem godzinny trening na rowerku stacjonarnym (przez 5 poprzednich dni nie robiłem nic oprócz jedzenia ryb i picia piwa). Poniosło mnie jak zwykle i dałem "czadu". Nie wiem ile przejechałem, bo "komputerek" rowerowy nie działał, miałem tylko swój pulsometr.
Straciłem chyba ze 2 litry wody.
Średni puls 165, maksymalny 188 !!!! Wrzuciłem sobie chyba za duże obciążenie, bo po zejściu nogi się pode mną uginały.
Oczywiście po "treningu" wypiłem 3 l. wody mineralnej.
Efekt:
nie mogłem zasnąć, serce mi wariowało, rano czułem się jakbym poprzedniego dnia nieźle balował.
Nie róbcie tak...